• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Notatki na marginesie i listy nigdy nie wysłane

margott - Notatki na marginesie i listy nigdy nie wysłane

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
27 28 29 30 31 01 02
03 04 05 06 07 08 09
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2009
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2006
  • Październik 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum listopad 2003

< 1 2 3 >

mój czas pachnący pomarańczami...

Za oknem paskudna pogoda, mgła i deszcz. W domu ciepło i przytulnie i wreszcie kilka chwil tylko dla siebie. Zapach pomarańczy przeplata się z zapachem kawy…w tle moje klasyczne ukojenie – Schumann „Marzenie”….a ja czuję jak rosną mi skrzydła (wcale nie te anielskie, gdyby komuś takowe do głowy przyszły ;) ) Lubię takie chwile. Każdy chyba potrzebuje czasami odrobinę samotności, żeby jakoś siebie poskładać, uporządkować. Przez ten tydzień byłam jak klocki rozrzucone przez znudzone dziecko…Potrzebuję tych chwil pachnących pomarańczami, kawą…dźwięczących „Marzeniem”…chwil, które są tylko moje... 

Tak, to jest właśnie mój czas, tu i teraz…

*****

…pokomentuję Wam troszeczkę, dawno mnie u niektórych nie było…

29 listopada 2003   Komentarze (11)

ujęcie psychologiczne :)))

Znalazłam artykuł, którego wcześniej nie czytałam. Zamieszczam więc fragment.

Na początku należy zauważyć, że blog właściwie NIE jest pamiętnikiem prowadzonym w Sieci. Teza ta może się wydać zaskakująca komuś, kto przejrzał podstawowe teksty prasowe na ten temat. Utrzymuje się w nich bowiem obraz bloga, jako miejsca publikowania swoich zapisków osobistych. Zjawisko to wydaje się interesujące głównie dlatego, że trudno jest pojąć skąd, u tak dużej liczby osób wzięła się potrzeba niemal ekshibicjonistycznego uzewnętrzniania swoich przeżyć.

Medialnie brzmi wyjaśnienie, które porównuje blogi do indywidualnego reality show i odnajduje w nich podobieństwa do Big Brothera. Blogowicz staje się żądnym sławy aktorem grającym rolę samego siebie. Aktorem, którego głównym celem jest pozyskanie publiczności, co można osiągnąć drogą obnażenia się psychicznego, intelektualnego i emocjonalnego.

Dla psychologa wniosek z takiego rozumowania jest jeden - w postępie geometrycznym wraz z liczbą blogów rośnie grupa ludzi zaburzonych, szukających podniety we własnym ekshibicjonizmie. Niezwykle pesymistyczna wizja. Skądinąd wizja jak najbardziej zgodna z istniejącym trendem, który w Internecie, jego aplikacjach i użytkownikach doszukuje się zagrożenia dla społeczeństwa i dla zdrowia psychicznego poszczególnych internatów.

MARIA CYWIŃSKA-MILONAS

*********

Celem pozyskania publiczności przytoczę zdarzenie, które miało miejsce w jednym z supermarketów. Tuż przed Świętem Zmarłych była promocja zniczy. Do każdego multipacku zniczy dodawali płytę zespołu 2+1 pt. „Wstawaj, szkoda dnia” – czy ta piosenka miała wskrzesić zmarłych ? :)))

A teraz proszę komentować, żeby tekst pani Cywińskiej – Milonas jakoś się sprawdził :)))

27 listopada 2003   Komentarze (11)

kto ma dobry humor - niech nie czyta

Przestaję lubić ten dzień tygodnia....od dziś...od teraz...to był chyba najgorszy dzień od miesiąca. Jak widać po wstępie optymizmu nie macie po co szukać w tej notce :)

Po pierwsze:
Damianek z dziecięcą szczerością powiedział do próbującej uzyskać jakichkolwiek informacji Pani Kurator „niech ta baba sobie już idzie”, po czym margott pół godziny tłumaczyć musiała jakim to Damianek jest trudnym dzieckiem… Pani Kurator zdaje się i tak nie uwierzyła…a miejsce pracy margott jak też ją samą najchętniej zrównałaby z ziemią.

Po drugie:
margott ma dość bezsensownych rozmów i niedługo zacznie chyba warczeć…wrrrrr

Po trzecie:
margott nie ma ochoty włazić z butami w czyjeś życie, nawet jeśli ten ktoś bardzo o to prosi…

Po czwarte:
Kubuś Puchatek zdecydowanie nie lubi margott :(

Po piąte:
margott ma wielką ochotę powłóczyć się po Wrocławiu a ciągle brakuje jej czasu…

Do świętego Mikołaja -
(ja już wcześniej, na wypadek, gdyby w grudniu Mikołaj był bardzo zajęty – w myśl zasady: przezorny zawsze ubezpieczony)
– margott prosi o odrobinę wolnego czasu, odrobinę (może trochę więcej) dobrego humoru i małe co-nieco – Mikołaj już wie o co chodzi.
Z góry dziękuję :)

25 listopada 2003   Komentarze (9)

margott po weekendzie

Jakiś czas temu baca pojechał na wycieczkę do Afryki. Po powrocie, w gronie najbliższych kolegów dzielił się swoimi wrażeniami z podróży.
-widziałem żyrafę
-a co to jest żyrafa?
-wiecie jak wygląda koń ?
-tak
-to jest tak jak koń ..tylko że z długą szyją
-Aha

-i były tam też wielbłądy
-a jak wygląda wielbłąd ?
-wiecie jak wygląda koń?
-no tak
-to jest tak jak koń...tylko że na plecach ma garby
-Aha

-i były tam też żmije
-a co to jest żmija?
-wiecie jak wygląda koń?
-tak
-to to wcale nie jest podobne do konia !!!!!


******

-Wiecie jak wygląda kobieta...piękna, zgrabna i zadowolona z życia ?
To ja wcale nie jestem do takowej podobna :)))

24 listopada 2003   Komentarze (6)

weekend z Kubusiem...

No i wszyscy mają weekend a margott ma dwa dni na przygotowanie scenariusza „Kubusia Puchatka” i trzy dni na napisanie programów profilaktycznych. W czwartek andrzejki dla dzieci, a za trzy tygodnie ów Kubuś musi pojawić się na scenie.
Tylko jak zrobić prawie godzinny spektakl z dziećmi, z których 99% nie usiedzi ani jednej minuty na miejscu ?
A może ktoś ma ochotę poratować margott i weźmie jakąś rolę ? Np. Puchatka, Królika, Kłapouchego, Prosiaczka czy Tygryska ?
Margott wdzięczna będzie niezmiernie :)))

Trochę Kubusiowej filozofii:

Puchatek:
- To bzykanie cos oznacza. Takie bzyczące bzykanie nie bzyka bez powodu. Jeżeli słyszę bzykanie, to znaczy, że ktoś bzyka, a jedyny powód bzykania jaki znam, to ten, że się jest pszczołą, a jedyny powód, żeby być pszczołą, to ten, żeby robić miód, a jedyny powód robienia miodu to ten, żebym go zjadł.

Puchatek:
-W poniedziałek w chmurny dzień
rozmyślałem idąc lasem:
czemu tym jest zawsze ten,
a ów owym – tylko czasem ?

…to jak, są chętni ? :)))

22 listopada 2003   Komentarze (10)

umiesz liczyć,licz na siebie...

Jesień zawsze sprzyja zwielokrotnionej ilości dzieci, która bierze udział w zajęciach. Z jednej strony – dobrze, bo świadczy to o potrzebie istnienia takich miejsc. Z drugiej zaś strony przy takiej ilości dzieci, z których praktycznie każde wymaga nieustannej uwagi, przeprowadzenie zajęć jakichkolwiek, tym bardziej terapeutycznych, jest niewykonalne.

Z tego też powodu margott udała się do „szefostwa” (czyt. tych, którzy mogą więcej) po jakąkolwiek pomoc w rozwiązaniu tego problemu. Rozwiązań, jak mniemała margott, mogło być conajmniej kilka np. zwiększenie ilości osób prowadzących zajęcia lub pozyskanie (co jest możliwe) dodatkowego pomieszczenia. Ale tu margott niestety się przeliczyła, albo jak kto woli, była za mało pomysłowa.

Oto zaproponowane (bez możliwości odrzucenia) rozwiązanie problemu:
- przeczekać ze dwa miesiące, nie robić zajęć terapeutycznych, malować, rysować, aż do oporu…. w końcu dzieci same się znudzą i problem z ilością przestanie istnieć…

taa…dobre, nie ?

Pointa:
1.margott jest idiotką, która liczyła na cokolwiek, co można by było nazwać pomocą …
2.margott z propozycji nie skorzysta, prawdopodobnie wiele ryzykując

21 listopada 2003   Komentarze (12)

małe sprostowanie...

Kilka słów wyjaśnienia.
W poprzedniej notce nie miałam zamiaru narzekać i zasmucać innych, wręcz przeciwnie. Może niezbyt jasno się wyraziłam :) ale teraz napiszę w skrócie:
W życiu spotyka nas wiele tragedii, wiele przykrości, czasami świat wali nam się na głowę z wielkim hukiem…ale mimo wszystko trzeba patrzeć na ludzi i świat z ufnością…bo inaczej pogrzebiemy się za życia.
Wiem, że to nie jest łatwe, sama to przeszłam, ale też wiem, że warto.
Dzisiaj wiem to napewno. :)))

19 listopada 2003   Komentarze (11)

pytania bez odpowiedzi...

…a miało być tylko kilka moich słów dla kogoś…kilka słów o sprawach tak dla mnie trudnych a zarazem ważnych… Tymczasem wszystko znów do mnie wróciło… wspomnienia… ból… niby już wypłakany, a ciągle ten sam… Nie, ja wcale nie chcę narzekać… niczego, co było, już nie zmienię… Tylko… dlaczego miłość przegrywa z bezsilnością i bezradnością… dlaczego ludzie sprawiają nam ból…dlaczego są rozstania, które nie kończą się powrotami… dlaczego słońce szare a ptaki milczą… dlaczego w tłumie ludzi człowiek bywa samotny… to i wiele innych pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi… i nikt mi na nie nie odpowie… Pozostaje nam żyć… i dobrze… bo pomimo wszystko warto… Jest przecież miłość, która wygrywa z nienawiścią. Są ludzie, którzy w oczach mają całe niebo. Są spotkania, które nie kończą się rozstaniami. Są dni, gdy słońce jest piękne, a ptaki głośno śpiewają. Są jeszcze takie serca, które nie pozwalają nam na samotność.
Kiedyś tego nie wiedziałam, nie wierzyłam, że jeszcze może być dobrze… zresztą w nic już nie wierzyłam…
Dzisiaj jest inaczej, dzisiaj wiem, że pomimo wszystko warto jest żyć…
„[…] dopiero wtedy można naprawdę uwierzyć, kiedy się to wszystko zawali”
/x.Twardowski/

…i chyba tak właśnie jest…

18 listopada 2003   Komentarze (11)

jeżeli miłość jest...

 Wracam właśnie – jak widać – ale bardzo powoli do “świata żywych” z czego się bardzo cieszę, bo niecierpliwa jestem strasznie... Dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądali i pozostawili po sobie tyle miłych słów...

Dla wszystkich, których dopada jesienna depresja - zamiast moich wywodów - piosenka Agnieszki. Mnie wzrusza ze stałą regularnością... No bo zobaczcie, jakie proste słowa, a jakie mądre...

Na naszą słabość i biedę,
niemotę serc i dusz.
Na to że nas nie zabiorą
do lepszych gór i mórz.
Na czarnych myśli tłok,
na oczy pełne łez
lekarstwem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest,
jeżeli jest możliwa.

Na ludzką podłość i małość,
na oschły Boży chłód.
Na to, że nic się nie stało,
a zdarzyć miał się cud
Na szary mysi strach,
bliźniego drogi gest,
ratunkiem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest,
jeżeli jest możliwa.

Tu kukły ludźmi się bawią,
tu igra z nami czas.
Tu wielkie młyny nas trawią
i pył zostaje z nas
Na to, że z pyłu pył
i za początkiem kres
ratunkiem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest,
jeżeli jest możliwa.

Na krajów nędzę i smutek,
na okazałość państw,
policję, kłamstwo i nudę,
potęgę małych draństw.
Na nocny serca bój,
że człowiek żył jak pies
ratunkiem miłość bywa.
Jeżeli miłość jest,
jeżeli miłość jest...
możliwa...
/A.Osiecka/

A więc ratunkiem miłość jest. I już. :))

16 listopada 2003   Komentarze (7)

grypa :(((

Nie zniknęłam ! Nie porzuciłam bloga !
Złamała mnie grypa i „umieram”…jestem strasznie marudna, bo nie umiem chorować : (((
Dlatego też nie piszę na blogu – myślenie mam zupełnie wyłaczone – a i innych zanudzać nie chcę !
Nie jestem też w stanie rozmawiać, nawet przez gg i bardzo proszę aby to nie było odbierane jako niechęć, poprostu nie mam siły…
Pozdrawiam wszystkich i zdrowia życzę !
!!! Uważajcie na grypę !!!
aha….i rutinoscorbin …dużo…koniecznie…

13 listopada 2003   Komentarze (17)
< 1 2 3 >
Margott | Blogi