i już po...
Święta minęły…i dobrze…została tylko muzyka…
A swoją drogą to dziwne, jak muzyka ożywia wspomnienia, budzi tęsknotę…w której jest coś magicznego…a bez magii człowiek chyba nie jest zdolny kochać…
margott - Notatki na marginesie i listy nigdy nie wysłane
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 | 07 |
08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 |
15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 |
22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 |
29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Święta minęły…i dobrze…została tylko muzyka…
A swoją drogą to dziwne, jak muzyka ożywia wspomnienia, budzi tęsknotę…w której jest coś magicznego…a bez magii człowiek chyba nie jest zdolny kochać…
Znowu mnie troszkę nie było na blogu…ale tak się zawsze zdarza, że mimo obietnic składanych co roku, jakoś pracy nie ubywa, nawet jakby wręcz przeciwnie. Teraz już jestem i w związku z tym, że Święta – przez jednych lubiane, przez innych mniej –zbliżają się wielkimi krokami, chciałabym Wam wszystkim złożyć życzenia.
„Chleba naszego powszedniego,
kawy w szklanej szklance,
miejsca w autobusie
i snu spokojnego…
Życia naszego powszedniego
daj nam Panie
i odpuść nam
chociaż my nie odpuszczamy…
I wciąż cierpliwi –
o chleb i o sprawiedliwość –
upominając się –
trwamy…”
NA ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA
I ZBLIŻAJĄCY SIĘ NOWY ROK
ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM
NADZIEJI…POKOJU…I MIŁOŚCI…
…A RESZTA PRZYJDZIE JUŻ SAMA
-margott-
Czy kiedykolwiek zastanawiacie się, dlaczego dzieci z ubogich rodzin uzyskują w testach na inteligencję niższe wyniki niż ich koledzy z klasy średniej?
Naukowcy z Uniwersytetu stanu Wirginia zbadali ową kwestię i doszli do wniosku, że wpływ genów na inteligencję zależy od klasy społecznej. Z badań wynika, że programy wczesnej pomocy są bardzo wartościowe dla biednych dzieci i warto, by społeczeństwo na nie więcej łożyło. – To ile książek jest w domu i jak dobrzy są nauczyciele, może mieć znaczenie w przypadku dziecka z klasy średniej, ale dopiero gdy dotyczy dzieci ze środowisk ubogich, ma znaczenie naprawdę decydujące – twierdzi szef zespołu naukowców Eric Turkheimer. Powinno to więc tłumaczyć wszystko... Szkoda tylko, że po raz kolejny zasady ogólne jakoś nie sprawdzają się w Polsce...
PR
No to ja przepraszam bardzo, ale czytając ten tekst mało z krzesła nie spadłam… Po pierwsze strasznie jestem ciekawa kim jest ów PR, który to napisał, a po drugie…nie powiem co mnie trafia… sami się domyślcie. Bo niby skąd ubogie rodziny mają mieć pieniądze na domową bibliotekę, która owszem, jest bardzo przydatna, ale na pewno nie wtedy, kiedy w domu brakuje na chleb. Bezrobocie ciągle rośnie a wraz z nim patologia. Dzieciaki – oczywiście nie wszystkie - chodzą głodne, rodzice – jeśli już mają pracę – harują od świtu do nocy za parę marnych groszy… a dzieci niestety wychowuje ulica. Przykre to jest, a widzę to codziennie, bo z takimi dziećmi właśnie pracuję. Są drogi panie (czy pani) PR ośrodki i świetlice socjoterapeutyczne i może ciągle ich jeszcze za mało, ale jednak są. Są kompetentni, odpowiednio przygotowani ludzie do pracy z takimi dziećmi, a praca ta – zapewniam – nie jest wcale łatwa, za to efekty są widoczne. Nie jest to wbrew pozorom zamęczanie dzieci z rodzin patologicznych czy niewydolnych wychowawczo. Prowadzimy zajęcia z socjoterapii, zajęcia relaksacyjne, profilaktyczne i wiele innych…ale jest tez miejsce na pomoc w nauce, na gry i zabawy interakcyjne, na naukę asertywności…czas na odpoczynek, zwykłe dziecięce zabawy…oglądanie ciekawych filmów, czy bajek…są też posiłki. Wyjeżdżamy na wycieczki. Organizujemy wakacje. Jest też czas na kino, basen, czy inne rozrywki. Są też imprezy organizowane specjalnie dla dzieci. Nie opiszę tu wszystkiego, bo w takim miejscu i z takimi dziećmi trzeba poprostu pobyć. Zobaczyć. A jeszcze raz zapewniam, że takich miejsc jest naprawdę dużo. Nie wiem jak kto, ale ja w żadnym wypadku nie zgodzę się, że inteligencja zależy od klasy społecznej…wystarczy spojrzeć na pana Millera, czy panią Jakubowską…a może jeszcze lepiej na tych, którzy tak bardzo przeżywają wypadek, który niedawno miał miejsce, zamęczając przy tym innych, bo nawet wiadomości już nie można spokojnie obejrzeć. No tak, ale ja przecież nie o tym…
... Szkoda tylko, że po raz kolejny zasady ogólne jakoś nie sprawdzają się w Polsce...(PR)… - margott powie na to – żałosne, ot i tyle…aha, a ten tytuł „Biedny mózg” margott dopasowałaby do zupełnie czego innego…
…a to zdjęcia części dzieciaków z którymi margott pracuje…
To jest zdjęcie z imprezy mikołajkowej
a to zdjęcie z miejsca, które dla dzieci jest drugim domem
No i wracam… Jedni się ucieszą, inni mniej, ale to prawda, co przeczytałam w komentarzu, że bloga pisze się dla siebie…
A zresztą to nie jest istotne. Najważniejsze, że „burza” a raczej „sztorm” mija…
Ostatni tydzień był straszny… zbyt wiele słów… nawet niepotrzebnych, a tylko raniących…
Zbyt wiele niepotrzebnych gestów, męczących sytuacji…potem milczenie i tylko ból…
Teraz jest lepiej i mam nadzieje, że będzie jeszcze lepiej (i tu przepraszam tych, u których marudziłam na blogu) – obiecuję poprawę :)
W tej notce zamieszczam kilka sentencji, bo watro korzystać z tego, co sprawdzone :)
Kłótnie nie trwałyby długo,
gdyby wina leżała tylko po jednej stronie.
Franois Rochefoucauld
Troszkę zimy, chociażby tylko na zdjęciu...czyjaś obecność...kilka słów...i już jest lepiej...
Najlepszym dla nas w życiu rozstaniem
jest rozstanie z pesymizmem.
autor nieznany
Postanowiłam zakończyć, albo przynajmniej na jakiś czas zawiesić mojego bloga. Powód? Jest jeden, mój mały świat wali mi się z wielkim hukiem na głowę i w związku z tym nie chcę nikogo zanudzać notkami o samych problemach, smutkach, bezsensownymi rozważaniami o niczym itd. (chociaż błądząc po blogach widzę, że takie właśnie sprawy mają najwiekszą publiczność…ciekawe dlaczego?)….ja tak po prostu nie chcę, a nic sensownego, ciekawego do głowy mi nie przychodzi. Poezję też mało kto lubi czytać, a szkoda…Szkoda mi tylko komentarzy, zwłaszcza niektórych osób… bo muszę przyznać, że czekałam na nie z wielką niecierpliwością ;)))
Tak…….i tyle…….. coż więcej można napisać………poprostu dziękuję……i… trzymajcie się cieplutko…bo zima :)))
...i jeszcze dla Was coś mojego.. .
...zwłaszcza dla kogoś, kto nie lubi dzieci :))...
To rzecz doprawdy niesłychana, żeby
Na taki pomysł zwykły robak wpadł:
Zapragnął naraz ujrzeć siódme niebo,
Zapragnął oddać komuś cały świat.
Od dawna tak dokoła było pusto,
Powszednie wszystko stało się i mdłe.
I wtedy robak stworzył sobie bóstwo
Na obraz i na podobieństwo swe.
Nie drżała ziemia, w niebie znak nie gorzał,
Tylko się lekko rozstąpiła mgła,
Kiedy ją wreszcie dnia szóstego stworzył
I ujrzał, jak w paletku lichym szła.
Czym prędzej, nie czekając na nic więcej,
Do domu swego zaniósł ją przez próg,
Pocałunkami ogrzał zimne ręce
I pantofelki stare zdjął jej z nóg.
A cienie ich zawisły ponad progiem.
Na dalszą drogę już nie miały sił.
Tak pięknie i tak smutne jakby bogiem,
Jakby człowiekiem każdy z cieni był.
/B.Okudżawa/
margott dzisiaj dzień upłynął bardzo pracowicie…szykuje się duża impreza mikołajkowa dla dzieci, dla baaaaaaaardzo dużej ilości dzieci. W związku z tym trzeba wszystko dopracować. No i margott musi powiedzieć, że dzieciaki są the best – poprostu rewelacja. A margott cała szczęśliwa jest, bo nawet Damianek wspomniany w którejś z poprzednich notek, taki zawsze na „nie”, tym razem przeszedł samego siebie i chce brać udział we wszystkim – dosłownie ! Począwszy od śpiewania :))) aż do ról wszelakich. Już dzisiaj margott wie na pewno, że ów Damianek gwoździem programu będzie, bo i dzieciaki na próbach ze śmiechu wytrzymać nie mogą i sama margott również, kiedy ów Damianek swoim zachrypniętym, nieznoszącym sprzeciwu głosem dyskutuje z Mikołajem…a już kiedy zaczyna śpiewać na prośbę Mikołaja, to przebija wszystkich satyryków…..jednym słowem żałujcie, że nie możecie zobaczyć Damianka w akcji, a margott zapewnia, że jest czego żałować :))))))))))
margott dzisiaj już nie jest smutna, wręcz przeciwnie, nareszcie przejrzała na oczy…i więcej margott nic nie powie, poza tym, że czuje się fantastycznie… A to wszystko dzięki pewnej osobie, która poświęciła jej czas…no i dzięki gorącej czekoladzie…co to na stresy jest dobra…tak więc margott do wszystkich się dzisiaj uśmiecha :)))
Zobaczysz,
jeszcze z tego wybrnę,
nie będzie dziury w niebie,
pamięć -
jak szybę -
wytrę...
Niech no tylko
przyjdę do siebie.
Wystarczy jedna chwilka,
wystarczy jeden gest,
a przyjdę, przyjdę do siebie...
Lecz gdzie to?
Gdzie to jest?
Zobaczysz,
zajdę ja daleko -
we włosach złoty grzebień...
dłonie,
jak białe mleko...
Niech no tylko
przyjdę do siebie.
W jesieni lustrze bladym
zastygnie strużka łez,
i przyjdę, przyjdę do siebie...
Lecz gdzie to?
Gdzie to jest?
Zobaczysz,
jeszcze mnie zawołasz,
jak ja wołałam ciebie...
Przerwiesz
daleki wojaż,
za hamulec
szarpniesz w potrzebie...
Wystarczy jedno słowo,
wystarczy jeden gest,
i przyjdę, przyjdę do ciebie
Lecz kto to?
Kto to jest?
/A.Osiecka/
Wiersz Agnieszki jak zwykle piękny…
margott już kiedyś mówiła tak, jak Agnieszka w wierszu…ale margott się pomyliła…i teraz mówi NIE…koniec…kropka…i nawet z tym margott nieźle się czuje… no w końcu nikt nie jest nieomylny, nie ?
Właśnie tej piosenki słucha dzisiaj margott – na okrągło – smutna – właśnie jak margott…i nic więcej…nic...pustka...
W czarnej urnie moich wszystkich czarnych lat
Czarna błyskawica spala czarny kwiat,
Czarne słońca gasną, wschodzi czarny nów,
Spieszmy się, nim czarny dzień powróci znów.
Twoje ciało złote zwija się jak dym,
Drga i złotym potem płonie, a ja w nim,
W czerni tonąc piję złoto z Twoich ust,
Tak, jak tamtej wiosny sok z rozdartych brzóz.
Ale wciąż dokoła pełznie tamten świat -
Mych toporów krwawych, Twoich barwnych szmat,
Wciąż ciaśniejszy wokół poplątany krąg,
Coraz częściej straszy zimno naszych rąk.
Ni nam samym, ni we dwoje zostać nam,
Ni nam samym, ni bez siebie żyć.
Nie odmieni żaden spazm
Mgły co była stalą w stal znów...
Nie próbujmy jeszcze raz
skuwać się łańcuchem słów.
Tylu istnień czas jak jedna chwila zbiegł,
Jak to dawno? Może tydzień, może wiek...
Na mój barłóg czas jak deszcz jesienny mży,
Zmywa ślady moich łez i Twojej krwi.
I okrywa z wolna zapomnienia płaszcz
Noc, gdy pierwszy raz pluliśmy sobie w twarz,
Śpiewaliśmy wtedy, szczęście - ja, Ty - fart,
Jak sztylety wbici w siebie, aż do gard.
Serce pękło z żalu, dłoni zimną kiść
Ogrzej nad popiołem - już możemy iść,
Ty - w swe zamki z błota, ja - w śmierdzący szynk,
A dom pusty jak pałacyk Mayerling.
Ni nam samym, ni we dwoje zostać nam,
Ni nam samym, ni bez siebie żyć.
Słyszę Twój stłumiony głos.
Mówisz słowa gorzkie przez łzy...
Lecz już we mnie tylko złość,
Zimna wściekłość, już nie Ty.
Ni nam samym, ni we dwoje zostać nam,
Ni nam samym, ni bez siebie żyć...
/S.Staszewski/
No i wszystkie listopadowe notki znowu ukryły się w archiwum. A więc mamy już grudzień. Święta idą. Reklam świątecznych coraz więcej więcej w telewizji, a margott strasznie reklam nie lubi, nie lubi też niedziel… A czy jest wogóle ktoś, kto lubi reklamy i niedziele ?
Jakaś w ogóle „mało lubiąca” dzisiaj ta margott, może dlatego, że znowu zacznie się tydzień męczenia Kubusia Puchatka, a może dlatego, że margott przez kilka godzin męczyła dwa artykuły, które jutro rano oddać musi do redakcji, a tu jakaś wyjątkowa pustka w głowie… ehh, nawet ta notka jest bez sensu…
„uśmiechnij się, jutro będzie lepiej…”
– śpiewała S.Celińska
…niech już lepiej będą te święta… koniecznie ze śniegiem :)