• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Notatki na marginesie i listy nigdy nie wysłane

margott - Notatki na marginesie i listy nigdy nie wysłane

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
01 02 03 04 05 06 07
08 09 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 01 02 03 04

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2009
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2006
  • Październik 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum marzec 2004

< 1 2 >

..............

Kochać i tracić, pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znów się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie "precz!" i błagać "prowadź!"
Oto jest życie: nic, a jakże dosyć ...

Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,
Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie

/L.Staff/

30 marca 2004   Komentarze (2)

myśli pozbierane...niekoniecznie logiczne......

Tylu ludzi nigdy nie dostrzeże jak wiele mają. Jak wielkim szczęściem jest poranne otwarcie oczu, nawet jeśli wokół pustka. Stale z czymś albo o coś walczymy. Nawet o przeżycie. Raz przegrani, innym razem wygrywający...Nie...w walce o przeżycie nie ma przegranych, są tylko walczący...
Jesteśmy wolni, możemy oddychać, patrzeć, słuchać....Możemy wybierać między ciszą a dźwiękiem... Możemy stwarzać swoje małe światy z liter, sycić wzrok barwami... Niekiedy te barwy ciemnieją, ale wtedy trzeba je wciąż i wciąż rozjaśniać...I czasem świt jest triumfem dla tych, co doczekali...Choć powodów by istnieć...tak wiele...i tak maleńko zarazem...

28 marca 2004   Komentarze (4)

być poza....

Plany na kolejne dni krystalizują się powoli, z ciepłą nadzieją na lepsze. Bo dlaczego wciąż miałoby być źle? Drugiego i trzeciego kwietnia Wrocław, w maju troszkę Krakowa i ulubiony od lat Kazimierz z kawą po żydowsku i spacerami do braku sił. Od tego jaki kolor nadamy rzeczywistości zależy jaka ona będzie. Nie przywiązywać się do etykietek, nie szukać nazw, być zachwytem chwilą – trudne, ale możliwe. Sekundy płyną, umykają, a ja staram się zatrzymać myślą choć na chwilę w tym pędzie i dostrzec to, co mogłoby zniknąć. I ocalić to w sobie na kilka chwil życia.
Myśli wciąż głośniejsze od słów wypowiadanych. Milczenie bliższe sercu niż artykulacja. Słuchanie sprawia przyjemność, patrzenie, doświadczanie.. też. Człapanie krok za krokiem między ciszą a ciszą...
I coraz mniejszą moc mają ludzkie oceniające spojrzenia czy słowa. Coraz mniejszą rolę odgrywają przeszłość i przyszłość. Uczę się być tu i teraz. Świadomie i uważnie. Jasne, że bywa trudno, oddychanie boli, ale nie przeraża mnie już wizja walki z wiatrakami i tego nie przypisania do kogokolwiek. Bo wciąż jestem poza. Ale może tak musi być? Grunt to móc i umieć kochać ludzi, nawet jeśli o tym nie wiedzą. Mnie z tą świadomością łatwiej, im pewnie nie jest do niczego potrzebna.

25 marca 2004   Komentarze (14)

przemyslenia prawie bez powodu...

Prawdziwa miłość nie jest emocją.
To raczej stan umysłu, bezwarunkowa akceptacja. Bez oczekiwań. Bez wymagań. Kochać… tak jest bezpieczniej. Bardziej prawdziwie. Tak warto.
Jak można cierpieć jeśli kocha się naprawdę ?To prawie niemożliwe.
Kiedy kochamy, cieszymy się, że ten ktoś jest. Że oddycha. Że śni. Nawet jeśli nigdy nie zaśnie przy nas – miłość jest ponad to.
Ciało to tylko opakowanie, ten, kogo kochamy, tkwi w nas głęboko. Jak zapamiętany temat z ukochanego utworu, jak mijana na światłach starsza pani. Jak niepełnosprawna kobieta w autobusie. Jak śmiejące się dziecko, jak każdy kto wzbudził w nas czułość i uśmiech - oni wszyscy w nas są. Są nami.
Porzucić rozdzielność na "ja" i "ty", by zastąpić ją świadomością, że jest się krwinką w tym samym krwiobiegu - kiedy myśli się o tym pierwszy raz, wydaje się szalonym pomysłem. Ale czy można dostrzec piękno w kimkolwiek, gdyby nie świadomość, że „nosi się” go w sobie? Albo zło- czy można oceniać kogoś jako złego, gdyby człowiek sam nie poznał odrobiny zła zaklętej w sobie?
Bylebyśmy o siebie dbali i na „anemię” nie zapadali…
Jakoś ostatnio wszędzie teksty, wiersze o wiośnie, o miłości albo samotności. A przecież samotność i miłość się nie wykluczają. Naprawdę nie...Wystarczy z prawdziwą miłością spojrzeć w oczy nocy i dnia. Akceptując to, jakie są. Choćby były niełatwe...

24 marca 2004   Komentarze (4)

marzanna ;)

Ta notka, a właściwie zdjęcia - specjalnie dla SANDBOXA ;)))
Dziękuję za poświęcenie, ale gdybym już miała wybierać...to wiesz "co" bym wybrała ;)))



A TO JEST MARZANNA - ROK 2003
kliknij tutaj, żeby powiększyć




DZIECI ZABRAŁY JĄ NA MAŁY SPACEREK
kliknij tutaj, żeby powiększyć




POŻEGNANIE ZIMY
kliknij tutaj, żeby powiększyć




UDAŁO SIĘ ?
kliknij tutaj, żeby powiększyć


22 marca 2004   Komentarze (3)

Prośba o wyspy szczęśliwe

A ty mnie na wyspy szczęśliwe zawieź,
wiatrem łagodnym włosy jak kwiaty rozwiej, zacałuj,
ty mnie ukołysz i uśpij, snem muzykalnym zasyp, otumań,
we śnie na wyspach szczęśliwych nie przebudź ze snu.

Pokaż mi wody ogromne i wody ciche,
rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych,
dużo motyli mi pokaż, serca motyli przybliż i przytul,
myśli spokojne ponad wodami pochyl miłością.
K.I.Gałczyński

*****

P.s. Według autora, drugi rysunek przedstawia "przyjaciela"...i coś w tym chyba jest ;) ale wszystkie Wasze interpretacje były świetne - dziękuję ;)))

22 marca 2004   Komentarze (8)

konkursik ;) liczę na Was ;)))



Kiedy zapytałam autora, co przedstawia Jego rysunek (patrz wyżej), otrzymałam krótką odpowiedź: sąsiadów ;)))



No to teraz mały konkursik. Co według Was przedstawia drugi rysunek ??? Mam nadzieję, że wyobraźnia Was nie zawiedzie ;)))

Chętnie przeczytam, co wymyśliliście, pod warunkiem, że wcześniej nie zostanę uduszona przez autora za spekulacje …matkooo, wszak ten konkursik bez Jego wiedzy ;)))

15 marca 2004   Komentarze (37)

z babskiego pisemka - dziś mniej poważnie...

Czy wiesz, że...
Kot to lekarstwo

*Kocie ciało jest cieplejsze niż ludzkie. Koty instynktownie układają sie na chorych częściach ciała człowieka i nagrzewają je. To często przynosi ulgę.
-sprawdzone, pomaga na ból głowy, tylko niezbyt wygodnie jak się ma kota na głowie, wygodniej - w głowie ;)))

*Mruczenie kota wywołuje drgania, których częstotliwość działa wzmacniająco na tkankę kostną człowieka. To bardzo istotne w przypadku osób chorych na osteoporozę.
- tego niestety nie mogę sprawdzić, nic mi nie dolega - właściwie na szczęście

*Ten miarowy odgłos ma też kojący wpływ na naszą psychikę:
- redukuje sres
- koi skołatane nerwy
- relaksuje
- o tak, tu się zgodzę, ciężkie życie ma mój kot, non stop coś redukuje, a to stresy, a to kitekat ;)

*Koty stanowią także barierę dla szkodliwego promieniowania pochodzącego z cieków wodnych. Idealnie odnajdują miejsca będące jego źródłem. Jesli kot uwielbia spać w naszym łóżku, to znak, że należy je przestawić w inne miejsce. Najlepiej tam, gdzie najchętniej sypia pies - on nigdy nie zaśnie w pobliżu cieku wodnego.
- i tu się nie zgodzę absolutnie, mój kot, wraz z moim psem, uwielbiają spać razem i to w dodatku na mojej  kanapie (dowód poniżej).


..to gdzie ja tak naprawdę powinnam spać ???

14 marca 2004   Komentarze (7)

nieistotne, że poplątane...ja rozumiem

Oczy niosące spokój. Przez chwilę można przestać pędzić. Donikąd, ku, bez...Dobroć ma wiele imion. Jednym z nich jest bezinteresowne ciepło. Zdystansowane, nie narzucające się. I czas, być może. Czas, który uczy siły. Jak dobrze, że takie rzeczy się zdarzają. Zatrzymane w biegu koraliki zdarzeń wysypują się spomiędzy palców. Milczenie dryfuje nad głowami jak leniwy obłoczek. Niespiesznie dobierane słowa, które nie zastawiają pułapek. Po prostu płyną.
Skąd się biorą tacy ludzie?
Jakoś tak...bezpieczniej. Jaśniej. Lepiej.
To nie znaczy nic ponad: w tej właśnie chwili jestem pogodzona z życiem. To nie znaczy nic ponad: być może nauczę się naprawdę szczerze i radośnie istnieć. Nadzieja ma oczy pełne łez ulgi. Jak dobrze...
Nawet z daleka, ale jednak… Jeszcze nie ma „z” i może długo nie będzie. Jestem…jest…nieopodal. Tyle wystarczy.

09 marca 2004   Komentarze (6)

zbieram się

Tytanicznym wysiłkiem zrobiłam dzisiaj wszystko co trzeba. Obiecałam sobie, że dam sobie czas, nie będę się spieszyć. Właściwie niczego nie byłam już pewna. Może jestem zbyt egzaltowana, może naiwna, ale jest we mnie takie coś, takie fale czegoś okropnie "tam na dole", złości, smutku, wściekłego nie dla świata, jakkolwiek by to nazwać... Czasami tak trudne do opanowania, że boję się samej siebie. Boję się, że następnym razem po prostu nie będę w stanie się opanować, wytłumaczyć sobie, że przecież normalnie zupełnie inaczej postrzegam świat. Teraz powoli zaczynam rozumieć, w czym rzecz. Na pewno nie w pogodzie, na która najchętniej spychamy wszystkie utrapienia. Tkwił gdzieś wewnątrz mnie taki wzorzec mnie samej, któremu usiłowałam sprostać. Ten wzorzec spełniał zawsze wszystkie oczekiwania. Oczekiwania rodziny, nauczycieli, znajomych... Gdzieś mi się to wszystko pogubiło, sama już nie bardzo wiedziałam, w co wierzyć, komu ufać. Co jest prawo, co lewo. Gdzie jest granica dobrego, a gdzie zaczyna się już złe. Hmm…chyba nie ufałam nawet sama sobie. Porównywałam się z innymi i za każdym razem wychodziłam na minus. Nie wiem, jak można pogodzić bycie w zgodzie ze sobą, z okrucieństwem i wyrachowaną polityką dnia codziennego. Nie umiałam tak i chyba nadal nie umiem. Stąd później albo dostawałam po dupie za własne emocje, albo warczałam na wszystkich, broniąc się, żeby ktoś nie ruszył tego miękkiego w środku. Nie przepraszam.

Powoli zbieram się. Jasne, że dam sobie radę. Zawsze dawałam sobie radę. Zresztą odkryłam coś zadziwiającego mnie samą. Wszystko to, na co miałam „alergię”, przestało mnie nagle obchodzić. To, co było bliskie, ciepłe, stało się nijakie i obojętne, nie wzbudza już żadnych emocji, nawet tych negatywnych. Twarze tak obojętne, że rozmyte, jak we śnie…sprawy, które istniały za bardzo…nagle stały się nieważne. I dobrze. I niech tak zostanie. Mam przecież prawo do spokoju, do własnego życia w które nikt mi nie będzie właził z brudnymi buciorami. Zresztą jest tylu ciekawych ludzi, których wcześniej nie dostrzegałam, godzinami, nawet nocami całymi mogę rozmawiać z tymi, których ja słucham i którzy mnie słuchają. Jedni są blisko, inni daleko, ale są i to jest ważne. Zabawne, bo odnajduję się w starej muzyce, której już nikt chyba nie słucha i nie pamięta i ja jej nie mam prawa pamiętać, bo mnie nie było na świecie jeszcze. Wieczorami albo spotykam się z przyjaciółmi, albo palę dużo papierosów , coś tam szkicuję brudząc się niemiłosiernie węglem, a żeby usnąć piję kawę, czytam Grocholę i nie obchodzi mnie, co kto o mnie myśli. Mam święty spokój, a to najważniejsze.

07 marca 2004   Komentarze (7)
< 1 2 >
Margott | Blogi