nieistotne, że poplątane...ja rozumiem
Oczy niosące spokój. Przez chwilę można przestać pędzić. Donikąd, ku, bez...Dobroć ma wiele imion. Jednym z nich jest bezinteresowne ciepło. Zdystansowane, nie narzucające się. I czas, być może. Czas, który uczy siły. Jak dobrze, że takie rzeczy się zdarzają. Zatrzymane w biegu koraliki zdarzeń wysypują się spomiędzy palców. Milczenie dryfuje nad głowami jak leniwy obłoczek. Niespiesznie dobierane słowa, które nie zastawiają pułapek. Po prostu płyną.
Skąd się biorą tacy ludzie?
Jakoś tak...bezpieczniej. Jaśniej. Lepiej.
To nie znaczy nic ponad: w tej właśnie chwili jestem pogodzona z życiem. To nie znaczy nic ponad: być może nauczę się naprawdę szczerze i radośnie istnieć. Nadzieja ma oczy pełne łez ulgi. Jak dobrze...
Nawet z daleka, ale jednak… Jeszcze nie ma „z” i może długo nie będzie. Jestem…jest…nieopodal. Tyle wystarczy.
Dodaj komentarz