• Grupa PINO
  • Prv.pl
  • Patrz.pl
  • Jpg.pl
  • Blogi.pl
  • Slajdzik.pl
  • Tujest.pl
  • Moblo.pl
  • Jak.pl
  • Logowanie
  • Rejestracja

Notatki na marginesie i listy nigdy nie wysłane

margott - Notatki na marginesie i listy nigdy nie wysłane

Kalendarz

pn wt sr cz pt so nd
29 30 31 01 02 03 04
05 06 07 08 09 10 11
12 13 14 15 16 17 18
19 20 21 22 23 24 25
26 27 28 29 30 31 01

Strony

  • Strona główna
  • Księga gości

Archiwum

  • Marzec 2009
  • Październik 2007
  • Wrzesień 2007
  • Sierpień 2007
  • Marzec 2007
  • Luty 2006
  • Październik 2005
  • Maj 2005
  • Kwiecień 2005
  • Marzec 2005
  • Luty 2005
  • Styczeń 2005
  • Grudzień 2004
  • Listopad 2004
  • Październik 2004
  • Wrzesień 2004
  • Sierpień 2004
  • Lipiec 2004
  • Czerwiec 2004
  • Maj 2004
  • Kwiecień 2004
  • Marzec 2004
  • Luty 2004
  • Styczeń 2004
  • Grudzień 2003
  • Listopad 2003
  • Październik 2003
  • Wrzesień 2003

Archiwum styczeń 2004

kontrolowany antyfeminizm ;)))

Gdyby kobietę - abstrakcyjnie -
przewiesić przez trzepaka ramę
i tak dokładnie i solidnie
to zrobić co z dywanem,
to uleciałyby razem z wiatrem:

obłuda, fałsz i pruderia,
zarozumialstwo i obżarstwo,
pycha, egoizm, kokieteria,
te wszystkie - "Czemu tyle palisz"
i wszystkie - "Znowu tyle piłeś"
te wszystkie - "Odłóż gazetę"
"I znowu masła nie kupiłeś",
te spazmy, furie, te migreny,
te wszystkie - "Ach" i "Och",
"Mój Boże, jakaż ja jestem nieszcześliwa",
"Cóż ja na siebie włożę"
i ta niedobroć, brak zrozumienia
i dusza nieliryczna,
i ten despotyzm, brak litości,
pustość, oziębłość niejednokrotnie erotyczna.

Gdyby to wszystko, gnane wiatrem,
jak kurz i pył, gdzieś uleciało,
to tylko to, co miłe, dobre
nienaruszone by zostało.
Więc pracowitość, mądrość, dobroć,
czułość i nieszarzyzna,
i przedsiębiorczość, i subtelność,
czyli po prostu - Mężczyzna.
/A.Poniedzielski/

…no, dziewczyny, dawać mi tu jakieś komentarze… ;)))
...panów prosić chyba nie trzeba ? ;)))

31 stycznia 2004   Komentarze (4)

...a właściwie "miłego dnia" (tytuł notki...

Spostrzeżenia z kilku ostatnich tygodni, zmusiły mnie do radykalnej zmiany myślenia. Za dużo było tych wielkich-niewielkich rozterek. Na szczęście powoli opadają gdzieś na samo dno, gdzie nic innego, jak zostaną zapomniane, zaleczone, odrzucone...Dla odmiany mam zamiar rozmawiać (za dużo było milczenia)…śmiać się (smutku też za dużo)…i cieszyć się wszystkim, czym tylko można się cieszyć…

*****

Nie wiem dlaczego przypomniał mi się właśnie film „Ostatni dzwonek” – Magdaleny Łazarkiewicz, a właściwie piosenka z tego filmu pt: „Miejcie nadzieję” w wykonaniu Jacka Wójcickiego. Zamieszczam więc słowa, choć wolałabym, żebyście jej posłuchali.

Miejcie nadzieję! Nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w drżący kwiat ubiera
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera

Miejcie odwagę! Nie tę jednodniową
Co w rozpaczliwym przedsięwzięciu pryska
Lecz tę co wiecznie z podniesioną głową
Nie da się zepchnąć z swego stanowiska.

Miejcie odwagę! Nie tę tchnącą szałem,
Która na oślep leci bez oręża
Lecz tę co sama niezdobytym wałem
Przeciwne losy stałością zwycięża.

Przestańmy własną pieścić się boleścią
Przestańmy ciągłym lamentem się poić
Kochać się w skargach jest rzeczą niewieścią
Mężom przystoi w milczeniu się zbroić.

Lecz nie przestańmy czcić świętości swoje
I przechowywać ideałów czystość
Do nas należy dać im moc i zbroję
By z kraju marzeń przeszły w rzeczywistość.

Miejcie nadzieję! Nie tę lichą, marną
Co rdzeń spróchniały w drżący kwiat ubiera
Lecz tę niezłomną, która tkwi jak ziarno
Przyszłych poświęceń w duszy bohatera.
/A. Asnyk/


…i tu margott - zdumiona jakby zmiennością czasów, ustrojów i godną podziwu postawą narodu własnego w obliczu zagrożeń wszelakich (szkoda, że tylko wtedy…przekora to, czy ojczyzny umiłowanie?) – mówi wszystkim „dobranoc”…

28 stycznia 2004   Komentarze (8)

bezsenność można polubić...



Siedzę w pokoju, światło lampki odbija się od bordowych ścian...za oknem noc, nieprzenikniona czerń... Panuje cisza, zakłócana delikatnie przez nieliczne odgłosy sąsiedzkiego życia...
Lubię swoją bezsenność... Nie jest już niespodziewanym gościem. Jest czymś, na co się czeka. Czasami tylko przychodzi zmęczenie i wtedy chciałabym w spokoju nocy kontemplować zdarzenia minionych dni, zamykając oczy powracać do tych co ciekawszych. Ale bezsenność wygrywa. Może to i dobrze, bo spokój i ciszę znajduję jedynie w kawałku nocy. Dzień przeżywam czasem powoli, czasem za mocno, za bardzo, za szybko. Dzień przecieka i ucieka. Wymyka się. Dopiero, gdy z wolna zmieniając barwy - od szarości do czerni – przechodzi w noc, nadchodzi czas rozważań i wzmożonej aktywności umysłowej. Dokonuje się jakieś dziwne całkowite wyzwolenie od wszelakiego rodzaju odpowiedzialności i nieodpowiedzialności.
W świetle słońca, szczegóły są szczegółami, ważne sprawy są widoczne... w mroku nocy, szczegółów nie ma, tylko szare cienie przemykają przez ulice i chowają się bramach. W bramach uwagi. Z pozoru nic nie znaczące sprawy zaprzątają umysł. W mroku nocy, problemy zdają się być banalne, odległe i niemal nieistotne. W świetle gwiazd, gdzie życie toczy się między grupką ludzi ślęczących przed monitorami... tak samo rozcierającymi zmęczone oczy, tak samo masującymi skronie, podobnie myślącymi, co też do cholery robią o tak późnej porze... pełne zrozumienie...wreszcie… Kiedy przychodzi świt…i świat za moment się zbudzi…i zacznie się coś od nowa...przymuszona zmęczeniem, które nie męczy…zasypiam…
Game over.



25 stycznia 2004   Komentarze (6)

erzac...

Pograłam sobie dzisiaj w nocy w rzucanie pingwinkiem. Ło matko, nawet nie wiecie jaką niesamowitą przyjemność mi to sprawiło…tak sobie porzucać…pingwinkiem… :))) Mój rekord, to 327 i nawet wysilać się nie musiałam, wystarczyła odrobina wyobraźni…polecam, naprawdę odstresowuje :)
http://rzut-pingwinem.prv.pl/

Dajcie znać jakie wyniki…i dzięki czemu? :))))))))))))))))

23 stycznia 2004   Komentarze (12)

agent 007

Z przyjemnością obejrzałam dzisiaj wręczanie Telekamer. Trochę się wzruszyłam, ale tez się ubawiłam… Nie będę komentować całości. Napiszę tylko o jednej.
Sir Roger Moor otrzymawszy Telekamerę, dziękował przede wszystkim tym, którzy utrudniali mu pracę – czyli swoim wrogom, dodał, że zawsze pojawiali się we właściwym czasie…
Tak to już jest. Ha, nie trzeba być agentem 007, żeby to wiedzieć.
W tym momencie ja, mimo tego, że z Telekamerami nie mam nic wspólnego, również podziękuję moim "wrogom", bo też mam takich i również zawsze zjawiają się we właściwym czasie – oczywiście właściwym dla nich. Powiem wam, a właściwie powtórzę za Rogerem Moor’em: „dziekuła” :)))))) …zwłaszcza za kolejne nieciekawe newsy, które dzisiaj do mnie doszły, ale bawcie się dobrze… widzisz q-e-m, nie zawsze są te dobre dni, możesz już podawać adres tego bloga…będziemy wspólnie „karmić doła” :)))

19 stycznia 2004   Komentarze (5)

odpukać...

Jakoś mi to pisanie nie idzie. Właściwie nic konkretnego napisać nie mogę, a nie umiem „lać wody”… Cieszę się, że ktoś tu jeszcze zagląda, bo szczerze mówiąc, zaniedbałam Was trochę, ale już nadrabiam zaległości.
Wiecie co? Czasami to życie jest naprawdę chamskie i brutalne, ale dobrze mieć koło siebie normalnych ludzi, takich, którzy tez mają swoje radości i problemy, którzy nie kreują się na kogoś kim nie są, którzy potrafią nie tylko mówić, ale też słuchać, tak prawdziwie… ludzi, przy których milczenie nie jest krępujące…A ja znam takich ludzi i powiem Wam, że to są prawdziwe skarby :) Jakoś tak lekko teraz jest…tak pięknie… kawa smakuje inaczej… brak słońca nie przeszkadza…szkoda tylko, że wciąż istnieje obawa, czy znowu ktoś mi tego wszystkiego nie schrzani… odpukać w niemalowane…

19 stycznia 2004   Komentarze (4)

Dorota Terakowska...

...nie żyje

Po kilkumiesięcznej walce z nowotworem w niedzielę 4 stycznia zmarła w Krakowie Dorota Terakowska, pisarka i dziennikarka, autorka książek "Córka Czarownic", "Tam, gdzie spadają anioły", "Poczwarka" i "Ono".

„Wielu ludzi mówi o mnie: »ta straszna Terakowska... « Jestem straszna dla strasznych. Normalna dla normalnych. Sympatyczna dla tych, których lubię. Naprzemiennie bywam pisarką, to znowu gospodynią domową” - pisała na swojej stronie internetowej.

Urodziła się 30 sierpnia w 1938 r. w Krakowie. Ukończyła socjologię na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jako redaktor i publicysta pracowała w "Gazecie Krakowskiej" (w latach 1969-1981 i od 1991), "Przekroju" (1976-1989) oraz "Zeszytach Prasoznawczych" (1983-1989). W stanie wojennym została - wraz z mężem, Maciejem Szumowskim - usunięta z zawodu. W 1990 roku była współzałożycielem i współpracownikiem dziennika "Czas Krakowski", a w latach 1995-1999 wiceprezesem Spółdzielni Dziennikarzy "Przekrój". Swoją pracę dziennikarską podsumowała zbiorem reportaży "Próba generalna" (1986 r.).

Książki zaczęła pisać między 40 a 50 rokiem życia. Pierwsza - "Babci Brygidy szalona podróż po Krakowie" - powstała w 1986 roku. Niedawno Wydawnictwo Literackie wznowiło ją wraz dwoma innymi bajkowymi opowieściami Terakowskiej.

Krytycy nazywali jej pisarstwo "realizmem magicznym". Jej bohaterowie zawsze żyją w dwóch światach. Pierwszy jest światem zdarzeń codziennych, drugi to świat intymnego przeżywania. Za swoje książki dla dzieci i młodzieży otrzymała trzy nagrody polskiej sekcji IBBY - Światowej Rady Książek dla Młodzieży, a "Córka czarownic" została wpisana na Światową Listę im. Andersena. Wydana w 2001 r. "Poczwarka" była jej pierwszą książką adresowaną przede wszystkim do dorosłych czytelników. W ubiegłym roku nakładem WL ukazało się "Ono", opowieść o dziewczynie, która rozmawia ze swoim nienarodzonym jeszcze dzieckiem.

"Gdy czytam dzisiaj w kolorowych pismach, że osobom, które mają pół głowy z łupieżem a pół bez, odmieniły życie powieści Coelho - to zastanawiam się, czy to możliwe? Mnie do odmiany życia potrzebni byli Mann, Dostojewski, Proust, Kafka, Conrad, Faulkner, Marquez, Bułhakow razem wzięci - a tu jeden Coelho przeobraża Steczkowską czy Gołotę! Wyznam, że nie chciałabym być pisarzem, który w pojedynkę odmienia komuś życie, gdyż zbyt wielka to odpowiedzialność, a i charakter zmiany niczym nie gwarantowany..." - pisała na stronie internetowej Dorota Terakowska.

[…] We wczesnej młodości mocno związana z Piwnicą Pod Baranami - dziś jej głowa znajduje się na kontrowersyjnym monumencie prof. Bronisława Chromego - była autorką niezwykłą, określaną przez wielu jako "autorka niepokorna" - poruszająca w swojej twórczości tematy niechciane, często zepchnięte na margines zainteresowania tak mediów, jak i nas wszystkich.[…]
/znalezione na stronach internetowych/



Polecam „Barbie i Ken w krainie przyjemnej rozrywki” – na stronie Doroty Terakowskiej…

Była naprawdę bardzo mądrą i ciepłą osobą, pisała nie tylko piękne książki, ale też piękne listy…niestety, więcej pisać nie będzie…bo nie ma Jej już „tam gdzie spadają anioły”…i znów potwierdza się teoria, że są ludzie, których nie można zastąpić, albo przynajmniej ich brak jest dotkliwym brakiem.

11 stycznia 2004   Komentarze (12)

.............

………………………………………………
………………………………………………
………………………………………………
………………………………………
……………
- tu był potok, a właściwie rwąca rzeka siarczystych słów, których margott nie przytoczy, chociaż byście nie wiem jak prosili…

A więc delikatniej:
CHOLERA JASNA !!! mam serdecznie dość:
-chamstwa
-złośliwości
-fałszu
-zawiści
-dążenia po trupach do czegokolwiek
-kopania dołów wszelakich
-braku szacunku
-tak zwanych dobrych intencji
etc.,etc….

Oświadczam raz na zawsze i więcej nie powtórzę:
NIE JESTEM WIELBŁĄDEM !!!
ILEŻ MOŻNA ???

I jeśli jeszcze raz – kiedykolwiek - spotkam się z czymś takim, to nie ręczę za siebie! Słowo daję!

P.s.
Do P.P. – miałeś rację, we wszystkim… lepiej znasz życie, przyznaję… tylko czemu ja ciągle jestem zaskoczona?

09 stycznia 2004   Komentarze (4)

układanka...

Tym wszystkim, którzy tu zaglądają należy się chociaż krótkie wyjaśnienie. Więc wyjaśniam.
Z margott to jest trochę tak, jak z zawartością cukru w cukrze (Poszukiwany-poszukiwana) – czyli na ile jest jeszcze margott w margott ?
Otóż bardzo cierpliwie i wytrwale składam kolejne części siebie. Nie jest to łatwe, przyznaję, ale i nie może być łatwe….dlaczego?...obiecuję, kiedyś o tym napiszę….kiedyś…jak margott będzie już w całości. Brakuje mi jeszcze wielu części, żeby układanka została skończona, ale poradzę sobie, na przekór wszystkim, którzy tego nie chcą…na przekór całemu światu, jeśli będzie taka potrzeba…a co?
Zaglądam na Wasze blogi, czytam…jeszcze niczego nie piszę, wybaczcie, ale wkrótce zacznę. Z przyjemnością czytam też słowa, które zostawiacie u mnie. Dziękuję.
Na razie pozostanę przy poezji.
Mam nadzieję, że lubicie Koftę?
Pozdrawiam wszystkich. Trzymajcie się cieplutko, bo mrozy…

Przed ścianą dźwięku stoją głusi
modlą się do muzyki.
Kiedy nie pragniesz, kiedy musisz
lepiej być nikim.

Przed ścianą płaczu stoją błazny,
śmieszą ich cieni własnych podrygi,
a śmiech ich pusty, śmiech ich straszny,
lepiej być nikim.

Przed ścianą światła stoją ślepi
i patrzą bez zmrużenia powiek,
o tym co świeci wiedzą lepiej
niż zwykły człowiek.

Przed ścianą straceń stoi heros,
patrzy oparawcom w oczy,
pali ostatni swój papieros
na skraju nocy.

Jest świat ze ścian
rosnących w górę,
w nim traci wartość słowo,
ja stoję przed zwyczjnym murem
i walę w niego głową.
/J.Kofta/

06 stycznia 2004   Komentarze (4)

chyba już można iść spać...

„Pewien chłopiec chciał koniecznie zobaczyć Nowy Rok. Stale słyszał: Nowy Rok! Nowy Rok! Postanowił więc, że musi go zobaczyć. W sylwestrową noc rodzice wyszli na zabawę. Chłopiec został tylko z babcią, która położyła się już o ósmej wieczorem. Nie czekała na Nowy Rok. Chciała, żeby przyśnił się jej sen sprzed pięćdziesięciu lat, kiedy brała ślub. Chłopiec też położył się spać, ale szczypał się w nos, aby nie zasnąć. Kiedy nadeszła północ, sąsiad na drugim piętrze zaczął krzyczeć: Nowy Rok! Nowy Rok! Chłopiec podbiegł do okna, ale nie zobaczył Nowego Roku. Rozejrzał się po mieszkaniu: ta sama stara piżama, którą kupiła mama, ten sam wujek w ramie na ścianie, to samo co wczoraj czekało śniadanie. Tyle się trąbiło i nic się nie zmieniło. To my mamy się zmienić. Wszystko robić od nowa, jutro - lepiej niż wczoraj”.
/x.J.Twardowski/

margott jak widać odzyskała swojego bloga ( a swoją drogą ciekawe na jak długo ) i w związku z tym, że chwilowo jest widoczna, życzy wszystkim optymizmu i wytrwałości, zdrowia nie będzie życzyć, bo na Kursku mieli zdrowie, ale szczęścia to oni nie mieli (przeczytane)…tak więc jeszcze SZCZĘŚCIA !!!!

Chyba już można iść spać.
Dziś pewnie nic się nie zdarzy.
Chyba już można się położyć.
Marzeń na jutro trzeba namarzyć.

Tamtą kartkę z wczorajszej nocy
Trzeba zmiąć i położyć w koszu.
I od nowa, na nowej kartce
Pisać nowy, niemiłosny list do losu.

Albo donos napisać na życie.
Bo należy mu się, swoją drogą.
I podpisać zgryźliwie: "żyćliwy".
Tylko gdzie to wysłać, do kogo?

Takie łóżko, a taka dobra rzecz.
To był świetny pomysł z tym łóżkiem.
Gdy ktoś chce sobie życie poprawić.
To wystarczy poprawić poduszkę.

/A.Poniedzielski/




Polecam:  http://trzypotrzy.blog.pl/  ;)))

01 stycznia 2004   Komentarze (12)
Margott | Blogi