Jeszcze mam przed oczami koszmar, jakim jest Warszawa nocą, a już po raz kolejny szykuje mi się taka wyprawa. Wcześniejszej nawet nie chce mi się opisywać. Ale coś nie coś skrobnę. Noc, wiatr, mróz, warowanie na DC zamkniętym od 23.00 do 4.00 ze względu na bezpieczeństwo.(?) Czyje? Papieros palony obok DC rękami drżącymi jak u alkoholika – ale nałóg silniejszy od mrozu. A na koniec patrol policyjny nie pozwalający mi skorzystać z Informacji, bo ta część DC zamknięta – horror! Moja wściekłość i prośba do panów mundurowych: ja się stąd nie ruszę, a jak chcecie, to proszę bardzo, wsadźcie mnie radiowozu, zawieźcie na jakiś komisariat i zaoferujcie gorącą herbatę – chętnie skorzystam, zapłacę nawet. I co? Bezduszna władza zostawiła mnie w spokoju. Może pomyśleli, żem chora psychicznie albo co? W każdym razie na myśl o następnym wyjeździe, robi mi się niedobrze. Wciąż zimno jak cholera, a powrót znowu nocą.
Jest godzina prawie pierwsza. Za oknem pada śnieg. Znów zima. Może i by mnie to cieszyło, bo lubię śnieg, gdyby nie… No właśnie, nie napiszę dlaczego. Bo po co? Kogo to obchodzi? Z głośników sączy się miękko głos Marii Peszek i piosenka „Pieprzę cię miasto”. Jakaś bliska ostatnio mi ta piosenka… Chyba nawet już wiem dlaczego. Właśnie teraz wiem. Dlaczego dopiero teraz? Czas na sen. Rano kolegium. Ale nie d/s wykroczeń. Dwie zmarnowane godziny. Nie konstruktywne opieprzanie i obserwowanie jak człowiek potrafi się zniżać za marnych parę groszy. A potrafi. Nawet patrzenie jest upokarzające. Noc. Sen.
Jak mnie dawno tu nie było. Szczerze mówiąc, nawet mi się za tym miejscem nie tęskniło. Szkoda czasu na pisanie? Może... Jak to kiedyś ktos pisał - życie mnie żyje. Coraz więcej zajęć, coraz mniej czasu. Coraz więcej porażek, coraz mniej zludzeń. Jedno, co wyniosłam z kilku ostatnich lat, to nie ufać nikomu. Zresztą nauczył mnie tego kolega Piotr, który zniknął gdzies na dobre z wirtualnego świata. Ale dobrze, że chociaż zdążył nauczyć. Coraz więcej ludzi gdzieś znika, ale zdążyłam się do tego przyzwyczaić. Nic mnie już nie dziwi. Niedotrzymane obietnice, słowa rzucane na wiatr, pogoń za czymś kosztem czegoś lub kogoś... Nic nie dziwi. Na szczęście praca i druga praca i trzecia praca - najcięższa, choć bez profitów - mój wybór i jestem z niego dumna! Na szczęście wąskie grono tych, którzy nie odchodzą, którzy są zawsze. To pozwala żyć i nawet się czasem z tego życia cieszyć. A reszta? To już przeszłość drodzy Państwo. I niech tak zostanie.
A IMPERIUM o. Rydzyka ma się doskonale... O mało mnie szlag nie trafił, po obejrzeniu programu na TVN!!! ;-/ Ludzie! W jakim świecie my żyjemy? Chciałoby się zadać znane pytanie: Co z tą Polską? Gdzie władze? Gdzie rozum i rozsądek? Skąd tylu naiwnych idiotów?! I - co dalej??? Rydzyk poparł Kaczyńskiego i śmieje się z nas wszystkich... Matko, nawet myśleć mi się już nie chce o tym wszystkim... :-/
No po prostu musiałam, z czystej złośliwości ;-) Przepraszam, kończę już, bo mi niedobrze ;-/
Dawno mnie tu nie było. Jakoś dziwnie obce miejsce. Dużo zmian. Może zbyt dużo...? Dobrze, że są jeszcze jakieś stałe "punkty" odniesienia w życiu... Dobrze, że są ludzie, którzy się nie gubią, mimo nie zawsze łatwej codzienności. Dobrze! To już coś! To nawet bardzo dużo! A reszta? No cóż, to juz przeszłość.
I tylko te słowa: Ach Panie Panowie... Ach Panie Panowie... Czemu ciepła nie ma w nas...? Co było, to było. Co było, to było. Nie wróci drugi raz. /pisane ręką Agnieszki, śpiewane przez Bułata/
Jako, że o Constarze nadal się mówi i pisze – np. powstała już MIĘDZYMIĘSÓWKA 2005, a na Allegro można nawet kupić ostatnią kiełbaskę z Constaru– dlaczego więc nie można pokusić się o wymyślenie nowych nazw dla wyrobów tej rewelacyjnej firmy? ;))))))))
Sądząc po tym, że wszystkie notki zniknęły w archiwum, znowu jest pierwszy. Ale tym razem nie byle jaki pierwszy – 1 MAJA, Święto PRACY ;)))))))))))))))))
Krótkie wspomnienie o dawniejszym świętowaniu ;)))))))))))))))) Pochody pierwszomajowe* - kultowe spędy ludu pracującego miast i wsi. Za cenę niesienia czerwonej szturmówki lub wizerunku towarzysza panującego, można było zaopatrzyć się w sprzedawane ze specjalnych samochodów, luksusowe artykuły nieosiągalne w innych okolicznościach. Po sprawdzeniu listy obecności można było zgubić się w tłumie. (za Kultową Stroną PRL-u) ;)))))))))))))))
Matko kochana! Do kogo trafiły moje wczorajsze nocne sms-y?????? Przyznać się proszę, tylko treści nie zdradzać ;)))))) No komuś przez przypadek zapchałam skrzynkę, a jeśli nie był to kolega s., to musiała być ankh! Niechże ankh napisze, że dostała, bo w eter raczej nie poszły, a ja się tu zamartwiam :)
Poza zamartwianiem się przypadkowym zapchaniem komuś skrzynki, od wczesnego wieczora piję :) Gdyby kogoś interesowało co, to piję herbatkę firmy Lipton - nazywa się „Spokojna noc”. No. Właśnie. Spokojna - czyli chyba senna noc miała być, a jest 3:30 i mam coraz więcej energii ;))) Takoż polecam ową herbatkę wszystkim, którzy chcą się rozbudzić - zamiast porannej kawy. Działanie rewelacyjne !!!
Potop Szwedzki (wiek XII) – cały naród polski staje wokół Jana Kazimierza. Szlachta, magnateria i chłopstwo…Wszyscy w obronie „tej umęczonej Ojczyzny”. Wkrótce po wygranej prywata, bunty magnatów, rozkład państwa…
Odzyskanie Niepodległości (rok 1918) – Cały naród skupił się na odzyskaniu niepodległości. Piłsudski ( PPS) potrafił współpracować z Dmowskim (ND). Wszystkie grupy społeczne odrzuciły wzajemne animozje. Najważniejszą sprawą stało się WŁASNE PAŃSTWO. Kiedy to „własne Państwo” okrzepło, bardzo szybko Polacy po raz kolejny „wzięli się za gardła”.
Solidarność (rok 1980) – miała przywrócić wolność i godność ludzką. Minęło zaledwie kilka lat i z tych wielkich idei nie pozostało właściwie nic. Dawne ideały zastąpione zostały wrogością, nienawiścią i zakłamaniem.
Przykłady można by mnożyć…
Dodam jeszcze jeden, może najważniejszy, bo nam najbliższy - ostatnie dni… Zjednoczyła NAS narodowa żałoba, śmierć Wielkiego Człowieka, Wielkiego Polaka i Wielkiego Papieża - Jana Pawła II. Znów wielkie idee, pojednania, pokojowe gesty, uściski dłoni odwiecznych wrogów, wybaczenia, wielkie obietnice i wielkie nadzieje na to, że od jutra będzie lepiej, inaczej…
Jakże my, Polacy uwielbiamy te wielkie emocje, zrywy narodowościowe, jakże uwielbiamy te piękne gesty, wielkie słowa – zwłaszcza, kiedy u podstaw tych naszych ogromnych uniesień leży tragedia…
Wypada tylko zadać pytanie, ile zostaje w nas dobroci, zrozumienia, tolerancji, szlachetności i człowieczeństwa, kiedy już umilkną armaty czy dzwony ? Z tej wielkiej życzliwości i jedności nie zostaje nic, a właściwie niewiele. Jak zawsze wszystko kończy się na deklaracjach i dobrych chęciach.