Uwielbiam...
takie poranki, jak dzisiejszy, gdy jestem budzona przez krople deszczu
uderzające o szybę okna. Mogłabym godzinami upajać się tym dźwiękiem.
Czuję wtedy taki błogi spokój. Na zewnątrz ponuro, zacina
deszcz, a ja jestem bezpieczna w swoim pokoju. To chyba lubię
najbardziej - to poczucie bezpieczeństwa. Szkoda, że nie mogę tego
przeciągać dłużej...
W nocy miałam sen. To już kolejny z cyklu niechcianych. Kiedy chciałam (a chciałam bardzo), nie śnił mi się. Kiedy nie chcę, uparcie osacza mnie nocą jak A nightmare on Elm Street. Tyle, że Freddy niezmiennie mnie bawi, mój sen - nie.