zdegustowana jestem
Zastanawiam się jak to jest, że kiedy ktoś mówi, czy pisze co myśli, zwłaszcza wtedy kiedy nie jest to zgodne z czyimiś poglądami, bądź też krytykuje, bo każdy ma do tego prawo - jest to odbierane jako złośliwość, prawie napaść...natomiast jeśli słowa są obrzydliwie przesłodzonym gloryfikowaniem kogoś lub też czegoś, ich autor staje sie natychmiast przyjacielem, godnym największego podziwu...
Jak to wszystko działa, cały ten dziwny mechanizm obłudy???
Czy ktoś może mi to wytłumaczyć???