polemika...
No to ja dzisiaj dalej będę polemizować.
Czy rzeczywiście polscy żołnierze pojechali do Iraku w słusznej sprawie ? Przecież wojna z Irakiem nie ma nic wspólnego z „wojną sprawiedliwą” – bo takie pojęcie istnieje – a taką jedynie usprawiedliwia wystąpienie zbrojne. Tak uczą w szkołach, tak przysięgają nasi żołnierze… To zwykła napaść agresorska, bo jak to nazwać inaczej, kiedy giną niczemu nie winni, bezbronni ludzie, a cel jakoś gdzieś umknął ? Czy żołnierze pojechali tam na ochotnika ? To tylko słowa, jadą przecież całe oddziały i niech mi ktoś powie, że wszyscy, jak jeden mąż, zgodnie, wyrywali się na wojnę…Pobyt Polaków właśnie tam, to tylko decyzja polityczna. Na każdym kroku widać słabość naszych żołnierzy i oni sami o tym wiedzą. Na początku wadliwe kamizelki kuloodporne, teraz brak nowoczesnej broni i transporterów…po co to wszystko ? Zginął człowiek. Ryzyko zawodowe ? Może…ale dlaczego ginąć właśnie tam, w bezsensownej walce za czyjeś chore ambicje ? Czy naprawdę na nikim nie zrobi to specjalnego wrażenia ? Jaki wogóle jest sens wojskowej polityki ?
Tak naprawdę, to cieszy się tylko stary Klausewitz, który niemal dwieście lat temu doszedł do wniosku, że „wojna to zbrojne przedłużenie polityki”, ktoś inny, którego nazwiska niestety nie pamiętam, stwierdził, że „wojna to za poważna rzecz, aby jej prowadzenie zostawić generałom”.
"W wojnie, po którejkolwiek stronie będzie wygrana,
nie będzie zwycięzców,
ale wszyscy bedą pokonani."
Arthur Neville Chemberlain