premiera...
Jako dziecko często stawałam przed oknem i wyglądając przez nie marzyłam o dalekich wyprawach, lądach niezdobytych, wyspach pełnych ukrytych skarbów...które tylko czekają na to, aby przyjsć i je odnaleźć. Chciałam, aby w moim życiu każdy dzień był pełen wrażeń. Aby codziennie działo się cos nowego, ciekawego, porywającego aż do zaparcia tchu... Później...z upływem czasu...moje pragnienia i ideały bladły... Wielki podróżnik, odkrywca, z dnia na dzień coraz bardziej tłamszony codzienną szarzyzną życia, w którym jakby nic się nie działo, stawał się zwykłym „szarym” człowiekiem. Z marzeń o przygodzie pozostało jedynie marzenie o wielkiej wypłacie, „cichym, spokojnym” mieszkaniu. Pełna stabilizacja. Tylko czasem cos chwyta za serce... Tak by się chciało jeszcze jeden raz, od początku. Może wtedy udałoby się spełnić marzenia z lat dziecięcych. Do życia można podchodzić trojako. Jako cos co się bierze, nic nie dając w zamian. „Będzie jak będzie”, zadowolić się tym, co się ma i isć po najmniejszej linii oporu. Mimo wysiłku w to włożonego, nie odnajdując szczęscia w swym życiu. Można też podchodzić do życia awanturniczo. Buntować się przeciw wszystkim w celu ukazania niby swego prawdziwego ja. Być wiecznie niezadowolonym, uprawiać krytykanctwo, wypominać czyjes najmniejsze uchybienia. Lecz i taka postawa prowadzi jedynie do zgorzknienia i zamknięcia się w sobie. Można też żyć tworząc. Odkrywać cos, co już może było, ale wczesniej jakby się tego nie zauważało. Nawet najdłuższa droga rozpoczyna się od jednego kroku. Kroku w codzienności niecodziennej. Dlaczego o tym wszystkim piszę. Otóż często spotykam się z marudami znudzonymi życiem, wiecznie niezadowolonymi krytykantami, ale na szczęscie także z tymi dla których wieczną życiową zasadą jest „Carpe diem” – chwytaj dzień. Wiem, że w dzisiejszych czasach nie jest łatwo cieszyć się życiem, ale napewno warto. Najważniejsze jest to, aby umieć każdy dzień, każdą chwilę przemienić w najwspanialszą przygodę. Boże, jakbym chciała stać się choć na chwilę dzieckiem. Spojrzeć na swiat szerzej. Nie tylko z perspektywy „praca-dom, dom-praca”. Dostrzec to, że każda chwila może być jedną wielką przygodą. Każda czynnosć może dawać większe szczęscie niż odkrywanie dalekich lądów, odnajdywanie ukrytych skarbów. Każda czynnosć – nawet tak z pozoru daleka od przygody jak zamiatanie podłogi czy mycie naczyń. Jak trudno jest zrozumieć, że życie jest premierą....jedną, niepowtarzalną...i więcej takich nie będzie...przynajmniej nie tu...!!!