cisza...
W mgielnych otokach
rzędami równych rys
malowanych płyt
wśród tysiąca
donic czarnych
kolor żółtobiałych kwiatów
wskazuje mi drogę
łza srebrna
zamarza na policzku ...
wyciągam dłoń sinizną oblaną
ramiona ku górze unoszę
stąpając nogą bosą
cichutko
bezszelestnie
pragnę dogonić Wasze dusze
wyszeptać cichutko
„KOCHAM WAS”
bo ...
nie zdążyłam przecież ...
/Agata Darowska/
Dodaj komentarz