bez tytułu
Zastanawiam się, jak długo będę się jeszcze uczyć życia. Niby wszystkie reakcje znanych mi osób potrafię przewidzieć, ale ciągle gdzieś mam jeszcze nadzieję, że bardzo się mylę. Po cholerę mi wyjaśniać sprawy na gorąco, przecież równie dobrze mogę czekać do upadłego, aż z małej pierdoły zrobi się zgnilizna nie do zniesienia. Przecież tak wygodniej. Stać z boku i obserwować ze stoickim spokojem. Ale nie, margott, ze swoim durnym charakterem, próbuje rozwiązać to, czego rozwiązać się nie da. Margott tak uczono od dziecka, że nie powinno się kłaść spać w gniewie, czy złości, bo nie wiadomo, czy będzie czas, aby cokolwiek zmienić. Może to zdanie zabrzmiało zbyt prosto i banalnie. Może właśnie margott jest zbyt prosta i banalna i dlatego nie potrafi się gniewać, urządzać milczących dni, nie potrafi długo żywić urazy, może się obrazić, fakt, ale też na krótko, bo szkoda życia…woli wyjaśniać wszystko na miejscu. Tylko problem w tym, że każdy jest inny, a życie to jakiś tragicznie splatany kłębek myśli, uczuć, reakcji, pomyłek i oczekiwań…Kłębek, którego chyba nikt nie potrafi do końca rozplątać, można jedynie poucinać, pourywać splątane nici, ale wtedy już na nic nikomu się nie przydadzą…
Nie wiem, czy moja Babcia, która uczyła mnie tego życia, patrzy gdzieś z góry, ale jeśli tak, to:
- dlaczego uczyłaś mnie, że świat jest piękny a ludzie dobrzy, dlaczego nie powiedziałaś mi, że nie zawsze warto…dlaczego tak bardzo chciałaś, żebym myślała inaczej…co powiedziałabyś mi teraz, gdybyś mogła być przy mnie? Wiem, na pewno byłoby to coś mądrego…tylko że Ciebie tu nie ma, a ja sama nie potrafię znaleźć odpowiedzi…Smutno mi, wiesz?
Dodaj komentarz